niedziela, 5 czerwca 2011

Niedzielna duchota

Opowiem dziś o moim dniu. Cóż - dzień to był jak co dzień. Nuda i rutyna.

Najpierw wybrałem się na nasze polskie morze

Później była krótka kąpiel...

...w trakcie której poznałem fajnego gościa

Niestety nagle przybiegł jakiś koń i zepsuł całą zabawę... ;/

Przeniosłem się na łąkę, gdzie trochę wkurzały mnie
te rogate konie, ale i tak było fajnie ;)

Oczywiście nie byłem tam sam :)

Niestety po godzinie okazało się, że inni też lubią to miejsce...

A na domiar złego okazało się, że na plaży zostały moje okulary...

No i weź tu się człowieku nie wścieknij!



Sukcesem dalszej części dnia było to, że w drodze powrotnej ze sklepu nie zwarzyła mi się śmietana, a michałki nie spłynęły :)

No to co? Może na koniec kawałek o gościu, któremu nie dość, że gorąco, to jeszcze nic się nie chce :)

Stare, ale jare - klasyka.

I finito na dziś.

PS
Fajnie, że zaglądacie - gdyby ktoś miał jakieś uwagi, pomysły czy tam inne zażalenia i zamówienia, śmiało, piszcie pod spodem, piszcie na fb, gdziekolwiek. Jeśli gdzieś tu wyświetla się mój mail, to i na maila :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz